sobota, 6 stycznia 2024

Moje życie z Anią

      Gdy byłem dzieckiem w szkole podstawowej przeczytałem pierwszy raz książkę L.M.Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza" i mogę powiedzieć, że choć do końca nie zrozumiałem wtedy wszystkiego, to z perspektywy dzisiejszego czasu, była to dla mnie wyjątkowa książka. Pamiętam tylko klimat książki i nawet nie zwróciłem uwagi, że akcja powieści dzieje się w Avonlea na Wyspie Księcia Edwarda w Kanadzie. Utożsamiałem się oczywiście z główną bohaterką i porównywałem jej przygody z moimi w tym czasie. Też miałem możliwość bycia w adekwatnym miejscu jak Ania, na wiejskiej posiadłości u cioci na wakacjach. Bawiłem się w ten czas w jej ogrodzie pełnych kwiatów, a ciocia przypominała Marylę. Po latach kiedy miałem 30 lat wróciłem do lektury książek o Ani i było to już za sprawą przepięknego filmu K.Sullivana. W ten czas przypomniało mi się wszystko co było radością mojego dzieciństwa: pobyt na wakacjach u cioci i wspomnienia zabaw z dziecięcych lat. Wtedy wszystko widziałem jak starszy kolega Ani. Razem z moją narzeczoną, i potem żoną oglądaliśmy namiętnie cykl filmów o Ani. Byłem prze szczęśliwy, że jej też podobały się te filmy. I tak się stało, że bardzo często film nas wzruszał. Żona bardzo często płakała oglądając ten film. A ja zaczytywałem się we wszystkich książkach o Ani i oglądałem filmy parę razy do roku. Ania towarzyszyła mi stale, jak dobry domownik. Czułem się jak Ania i Gilbert, zakochany w ich przygodach. Dziś gdy myślę o Ani i tym czym jest dla mnie jej historia, utożsamiam się z Mateuszem, bo i latka moje zbliżone są do tych jakie miał gdy adoptował Anię. Patrzę z sentymentem, ile radości dawała mu Ania w jego szarym życiu. Bardzo lubię tę postać, jest uosobieniem spokoju, miłości i życzliwości do drugiego człowieka. Tak mogę powiedzieć, że w mijających moich latach, mogłem odnajdywać w historii Ani, swoje postacie, które były mi bliskie na moim etapie życia. "Ania z Zielonego Wzgórza" jest książką ponad czasową i ma wiele do zaoferowania dziś każdemu.