poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Wiosna na Zielonym Wzgórzu

      Wiosna na Zielonym Wzgórzu zawsze była radosna. Ania zachwycała się wszystkimi nowymi kwiatkami, a szczególnie lubiła kwitnący sad. Ten pamiętny wjazd na Zielone Wzgórze po raz pierwszy zauroczył ją na długo. Wszystko kwitło i ubarwiało dookoła posiadłość Maryli i Mateusza. Tak teraz i ona będzie tu mieszkać, co za wielka radość, że będzie mogła to wszystko dokładnie pooglądać. Biegała i zaglądała wszędzie, bo tak było tam ładnie. Kiedy wiedziała, że okres próby minął, i będzie mogła mieszkać z Maryla i Mateuszem na stałe, była pełna szczęścia. Przecież nie była tego taka pewna, ale Opatrzność czuwała nad nią...

   Mnie ostatnio udało się być pod Krakowem,  w takim właśnie miejscu, które wypisz wymaluj podobne jest do Zielonego Wzgórza. Jest sad i parę domów i teraz mamy największy wysyp kwiecia. Co za piękny okres to wiosenne  zakwitanie, wszystko garnie się do życia, tylko spacerować i delektować się tym wszystkim...

 


 

 

 



poniedziałek, 25 marca 2024

Mój komplet książek o Ani

      Cykl który posiadam i czytałem o Ani jest seria wydana w roku 1993 przez "Naszą Księgarnię". Bardzo ją lubię bowiem oprócz tłumaczeń które mi bardzo pasują, są także ilustracje Bogdana Zieleńca. A tłumaczeń podjęli się różni autorzy, a mianowicie: Rozalia Bernsteinowa, Janina Zawisza-Krasucka, Aleksandra Kowalak-Bojarczuk, Stefan Fedyński i Ewa Fiszer. Są oni dla mnie jak na razie najlepszymi tłumaczami, bo jak mogę stwierdzić nie przesadzają w poetyce narracji i udziwnieniami sensacji. Ania to Ania, po prostu zwykła rudowłosa dziewczynka pragnąca miłości i akceptacji, a kto ją poznał zakochiwał się w niej po uszy...bowiem autorka Lucy Maud Montgomery trafiła w dziesiątkę opisują jej dziwaczne a zarazem ujmujące przygody młodego dziewcza na przełomie  XIX i XX wieku. A poza tym,  wszystkie inne postacie opisane w całej serii, mają wiele interesujących cech osobowości, no może poza Małgorzatą Linde, ale i jej postać jest potrzebna, by pokazać jak należy się ustosunkowywać do ludzi jej pokroju, a Ania robiła to wzorcowo. Niemniej bardzo się cieszę, że dane mi było trafić na tę bohaterkę L.M.Montgomery a przez to poznać tak wspaniałą pisarkę, bo ma przecież ona i inne powieści. Tak ...kto zasmakował w literaturze pisarki, chce poznać wszystkie jej powieści, a mnie prawie się to udało. Pozostało jeszcze parę, ale jak dla mnie o mniejszej wartości. Ania przebija wszystkie i mam do niej wielki sentyment.

 

 




 


niedziela, 3 marca 2024

Mój Kącik Aniowy

      Odkąd interesuję się twórczością L.M.Montgomery i jej powieściami o Ani, gromadzę różne rzeczy z nią związane. Posiadam dwa wydania Ani, jedno z lat 40-tych i potem z lat osiemdziesiątych. Oprócz tego całą serię o Ani wydaną przez właśnie Czytelnika lata 80-te, cykl o Emilce, Pat, i pojedyncze jeszcze inne pozycje. Biografie dwie sztuki, pamiętniki, powieść o Maryli z Zielonego Wzgórza Sarah McCoy oraz liczne filmy o Ani w reżyserii Kevin Sullivana. Zaglądam do tego wszystkiego w miarę regularnie tzn. czytam zawsze jakąś książkę Maud lub oglądam filmy. Ania szczególnie jest mi bliska i dlatego jak dłużej jej "nie widzę" to od razu tęsknię. Muszę wtedy koniecznie coś przypomnieć sobie z jej historii. Ale najważniejszy to jest mój kącik Ani. Niewielkie miejsce na krawędzi biblioteczki, gdzie mogę spoglądać na bliskie mojemu sercu gadżety. Są tam zdjęcia aktorki Megan Follows głównej odtwórczyni roli Ani z filmu Ania z Zielonego Wzgórza K.Sullivana oraz pamiątki od pani Bernadety Milewski z USA, a która ma na Wyspie Księcia Edwarda domek Blue Moon, właśnie naprzeciwko Zielonego Wzgórza w Kanadzie. Swego czasu przysłała mi kilka pamiątek z tego miejsca. Tak... Ania z Zielonego Wzgórza to... pasja wciąż o niej myśląca. Pozdrawiam wszystkich miłośników twórczości Lucy Maud Montgomery oraz Ani.






niedziela, 4 lutego 2024

Biografia L.M.Montgomery

      We wpisie z 31 sierpnia 2023 pisałem jak bardzo się cieszyłem z nabycia nowej biografii L.M.Montgomery na polskim rynku. Mary Henley Rubio autorka książki poświęciła wiele lat aby to dzieło powstało. Zadała sobie wiele trudu, aby dotrzeć do wielu źródeł, by opisać życie autorki. I trzeba przyznać, że pod tym względem dzieło jest wyjątkowe. Ale, gdy dziś jestem na świeżo po przeczytaniu całej biografii, mam mieszane uczucia. Moja ulubiona pisarka przedstawiona została tam, no powiedziałbym, bardzo negatywnie. Szczerze mówiąc nie takiej biografii oczekiwałem. Tak jakby autorka specjalnie wyszukiwała negatywne momenty z jej życia i otoczenia. Przecież odbiorcami tej biografii zapewne są  wielcy miłośnicy jej twórczości. Po prostu wszyscy kochają Anię i gdy dowiadują się wiele negatywnych aspektów z  życia autorki, są rozczarowani. Przynajmniej ja taki jestem. Książka jest dla mnie momentami nieprzyzwoita. Takich rzeczy nie opisuje się dla podniesienia atrakcyjności dzieła. To tak jakby pisać o sławnych dobrych ludziach same ich upadki. To mija się z celem. O każdym można coś złego napisać. To zależy od punktu widzenia na świat. Pod koniec biografii nie mogłem się doczekać kiedy ją skończę...bo chciałem mieć wiedzę całościowo. Był to dla mnie trudny okres przebrnięcia przez dzieło. No cóż...życie nie jest usłane różami. Mam nadzieję, że jeszcze znajdę w sobie dość siły aby kontynuować ten blog, choć czasami zastanawiam się o celowości jego kontynuacji. Nikt specjalnie nie interesuje się moim blogiem, no może ukryte dusze, bo może pisze go z punktu widzenia dorosłego mężczyzny, a właściwie to twórczością L.M.Montgomery interesują się niewiasty i nastolatki. Ale sama Maud nie chciała, aby jej twórczość była przypisywana tylko dla młodzieży i dzieci. Dochodzę do wniosku, że cała twórczość L.M.Montgomery była terapią dla niej samej, gdzie mogła pokrzepić się nadzieją na rozwiązanie swoich problemów i może dlatego taka jest piękna. 






sobota, 6 stycznia 2024

Moje życie z Anią

      Gdy byłem dzieckiem w szkole podstawowej przeczytałem pierwszy raz książkę L.M.Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza" i mogę powiedzieć, że choć do końca nie zrozumiałem wtedy wszystkiego, to z perspektywy dzisiejszego czasu, była to dla mnie wyjątkowa książka. Pamiętam tylko klimat książki i nawet nie zwróciłem uwagi, że akcja powieści dzieje się w Avonlea na Wyspie Księcia Edwarda w Kanadzie. Utożsamiałem się oczywiście z główną bohaterką i porównywałem jej przygody z moimi w tym czasie. Też miałem możliwość bycia w adekwatnym miejscu jak Ania, na wiejskiej posiadłości u cioci na wakacjach. Bawiłem się w ten czas w jej ogrodzie pełnych kwiatów, a ciocia przypominała Marylę. Po latach kiedy miałem 30 lat wróciłem do lektury książek o Ani i było to już za sprawą przepięknego filmu K.Sullivana. W ten czas przypomniało mi się wszystko co było radością mojego dzieciństwa: pobyt na wakacjach u cioci i wspomnienia zabaw z dziecięcych lat. Wtedy wszystko widziałem jak starszy kolega Ani. Razem z moją narzeczoną, i potem żoną oglądaliśmy namiętnie cykl filmów o Ani. Byłem prze szczęśliwy, że jej też podobały się te filmy. I tak się stało, że bardzo często film nas wzruszał. Żona bardzo często płakała oglądając ten film. A ja zaczytywałem się we wszystkich książkach o Ani i oglądałem filmy parę razy do roku. Ania towarzyszyła mi stale, jak dobry domownik. Czułem się jak Ania i Gilbert, zakochany w ich przygodach. Dziś gdy myślę o Ani i tym czym jest dla mnie jej historia, utożsamiam się z Mateuszem, bo i latka moje zbliżone są do tych jakie miał gdy adoptował Anię. Patrzę z sentymentem, ile radości dawała mu Ania w jego szarym życiu. Bardzo lubię tę postać, jest uosobieniem spokoju, miłości i życzliwości do drugiego człowieka. Tak mogę powiedzieć, że w mijających moich latach, mogłem odnajdywać w historii Ani, swoje postacie, które były mi bliskie na moim etapie życia. "Ania z Zielonego Wzgórza" jest książką ponad czasową i ma wiele do zaoferowania dziś każdemu. 






sobota, 9 grudnia 2023

Sosny i inne drzewa

      Maud bardzo lubiła sosny. A choć ich tak dużo nie było na Wyspie Księcia Edwarda, to miała do nich ogromny sentyment. I kiedy zamieszkała później w Norval to mogła napawać się nimi do woli, bowiem mieszkała na wzgórzu skąd mogła oglądać je z okna swojego domu. Tak sosny mają niepowtarzalny urok, szczególnie cenić je można za złotawo-brązowy kolor kory i kiedy padają na nie promienie słońca robią się jeszcze bardziej intensywne. W ogóle drzewa mają swoje niepowtarzalne piękno. Brzozy można lubić za ich białawo-czarno korę,  wierzby za swoją tajemniczość, dęby za siłę i niepowtarzalny urok, a topole za szum liści na wietrze. Jest jeszcze wiele odmian drzew, choć nie zawsze zwracają na siebie uwagę. Ja mniej lubię buki, bo w lecie jest wśród nich bardzo ciemno, ale jesienią nie da się z niczym porównać ich kolorowych liści, no a klony  dla mnie najładniejsze są jesienią, gdy ogromne żółte liście samotnie wiszą na gałęziach i zapada wieczór, wtedy odbijają się od nieba swą intensywnością. Co by było gdyby nie było drzew, chyba człowiek byłby bardzo ubogi. Ja w dzieciństwie stale przebywałem na nich, wdrapywałem się i przesiadywałem, a szczególnie na owocowych. Teraz choć jestem starszy bardzo lubię być wśród drzew. W swoim życiu zasadziłem ich trochę i cieszę się gdy mogę na nie spoglądać...   

 

 




 


niedziela, 12 listopada 2023

Ania lubiła jesień

      Ania podobnie jak sama Maud lubiła jesień. Szczególnie październik i słowami Maud....Ania uzupełniała to, że smutno by było jakby nie było w roku października. Tak to trzeba przyznać, że kolorowy październik napawa nadzieją. Byłem akurat w tym czasie teraz na swojej działce na Pałukach i mogłem do woli napawać się pięknem kolorowej jesieni. To był dla mnie wyjątkowy czas, bo oprócz prac związanych z porządkowaniem działki, tj. przecinką jabłoni, to mogłem przebywać na łonie natury właśnie w największym pięknie złotej jesieni. Chodziłem wiele po leśnych drogach i robiłem zdjęcia jesiennym drzewom. Aura była różna, raz świeciło słońce i wtedy kolory jesieni były jeszcze bardziej intensywne, a raz padało ze cztery dni. To wtedy robiłem prace w sadzie by nie tracić czasu i okazji na niezbędne jesienne prace. To był bardzo intensywny czas. Z przymusu lektura biografii L.M.Montgomery przesuwała się w czasie. Jestem teraz w połowie książki i mogę już powiedzieć, że robi na mnie duże wrażenie, bowiem nie przypuszczałem ile trudu miała Maud ze swoim wydawcą "Ani z Zielonego Wzgórza" Lewis Page wydającym jej cały cykl o Ani. Trochę to niesamowite, że taka wspaniała autorka musiała staczać z wyrafinowanym wydawcą tyle batalii. To zostawia pewien niesmak i teraz, bowiem burzy sielskość powieści. Chciałoby się by taka znacząca powieść miała inną atmosferę wydawania jej w USA i Kanadzie, ale cóż życie jest okrutne, gdy bowiem robi zamach nawet przy takiej okazji jak wydawanie książek przeznaczonych dla młodego odbiorcy. Dla mnie Ania zawsze będzie najpiękniejszą książką i nic nie spowoduje jej osłabienia. Można sobie tylko wyobrazić ile musiała przechodzić sama autorka. Cała jej choroba na pewno wynikała z tego stresu walki o swoje. Niech kolorowa jesień traw nadal i przyniesie nam ukojenie.