Ania wraz ze swoimi najbliższymi koleżankami postanowiły odegrać spektakl nad stawem, posłania "Elaine" do krainy otchłani. Stara ta historia tak spodobała się dziewczynkom, że chciały odegrać ją w plenerze. Dobrze przygotowane, role rozdane, pojawiły się nad brzegiem stawu p.Barry i nic by nie było nadzwyczajnego w dziewczęcych zabawach do momentu jak łódź którą płynęła Ania w roli właśnie Elaine, zaczęła przeciekać i wystąpiła groźba, że Ania utonie. Kiedy dziewczynki pobiegły po pomoc Anię uratował jej znienawidzony kolega Gilbert Blythe. "Musiała" skorzystać z jego pomocy by całkowicie nie przeziębić się i wyjść cało z opresji ale w głębi duszy nie była zadowolona, że to on ją uratował. Uraza w sercu do niego, po obrażeniu jej przez Gilberta dwa lata temu i nazwania ją "marchewką" tkwiła głęboko. Po całym tym zajściu i odmówieniu zostania przyjaciółmi gdy prosił ją oto Gilbert, była bardzo przejęta, że jej romantyczność została wystawiona na próbę. Tak bardzo pragnęła przeżyć osobiście romantyczną historię z czasów Króla Artura i Lancelota a tu wszystko zostało zepsute jej przygodą z dziurawą łódką i groźba utonięcia nie na żarty. Potem w rozmowie z Marylą i opisującej wszystkie jej przemyślenia Ania stwierdziła, że każda jej przygoda czegoś ją uczy. Ta z nieudaną próbą odegrania spektaklu oduczyło ją romantyczności i nie chciała już do tego tematu wracać... Gdy Mateusz to usłyszał, stwierdził do Ani, żeby tak radykalnie się nie zmieniała pod tym względem - odrobina romantyczności nie zaszkodzi człowiekowi w życiu 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz