niedziela, 12 listopada 2023

Ania lubiła jesień

      Ania podobnie jak sama Maud lubiła jesień. Szczególnie październik i słowami Maud....Ania uzupełniała to, że smutno by było jakby nie było w roku października. Tak to trzeba przyznać, że kolorowy październik napawa nadzieją. Byłem akurat w tym czasie teraz na swojej działce na Pałukach i mogłem do woli napawać się pięknem kolorowej jesieni. To był dla mnie wyjątkowy czas, bo oprócz prac związanych z porządkowaniem działki, tj. przecinką jabłoni, to mogłem przebywać na łonie natury właśnie w największym pięknie złotej jesieni. Chodziłem wiele po leśnych drogach i robiłem zdjęcia jesiennym drzewom. Aura była różna, raz świeciło słońce i wtedy kolory jesieni były jeszcze bardziej intensywne, a raz padało ze cztery dni. To wtedy robiłem prace w sadzie by nie tracić czasu i okazji na niezbędne jesienne prace. To był bardzo intensywny czas. Z przymusu lektura biografii L.M.Montgomery przesuwała się w czasie. Jestem teraz w połowie książki i mogę już powiedzieć, że robi na mnie duże wrażenie, bowiem nie przypuszczałem ile trudu miała Maud ze swoim wydawcą "Ani z Zielonego Wzgórza" Lewis Page wydającym jej cały cykl o Ani. Trochę to niesamowite, że taka wspaniała autorka musiała staczać z wyrafinowanym wydawcą tyle batalii. To zostawia pewien niesmak i teraz, bowiem burzy sielskość powieści. Chciałoby się by taka znacząca powieść miała inną atmosferę wydawania jej w USA i Kanadzie, ale cóż życie jest okrutne, gdy bowiem robi zamach nawet przy takiej okazji jak wydawanie książek przeznaczonych dla młodego odbiorcy. Dla mnie Ania zawsze będzie najpiękniejszą książką i nic nie spowoduje jej osłabienia. Można sobie tylko wyobrazić ile musiała przechodzić sama autorka. Cała jej choroba na pewno wynikała z tego stresu walki o swoje. Niech kolorowa jesień traw nadal i przyniesie nam ukojenie.

 

 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz