Wybrałem się ostatnio na letni spacer...z Anią, bowiem postanowiłem zabrać ze sobą jej nieodzowny rekwizyt...słomiany kapelusz, w którym było jej bardzo do twarzy. Rude warkoczyki wystające z pod słomianego kapelusza, dawały nieodparte wrażenie uroczego dziewczęcia. Tak przez ten kapelusz i rude warkoczyki zjednywa sobie Ania wiele i dodaje jej wdzięku. Tak więc wędrując prze leśne drogi i pola zostawiałem kapelusz na krzakach, czy to na zbożu, lub suchej trawie i robiłem zdjęcia. Od razu inaczej się poczułem, widząc owy kapelusz Ani. Tak ona ze mną wędrowała, tylko przypadkiem gdzieś jej upadł ten słomkowy kapelusz, a ja musiałem go zabierać i dawać jej z powrotem... tak była roztrzepana i potem znowu go gubiła, więc ja ponownie go zabierałem... i fotografie mu robiłem. Niezapomniany spacer z Anią wieczorną porą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz