poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Czy Ania się denerwowała?

      Pytanie jest jak najbardziej zasadne, bowiem wiele razy widzieliśmy jak Ania się denerwowała i muszę przyznać, że...miała rację. Powodów było zawsze wiele, czy to pani Linde jak ją obraziła, kiedy pierwszy raz ją ujrzała u Maryli, czy Gilbert obrażający ją i ciągnący za rude włosy. Miała Ania mnóstwo powodów aby tak zareagować, ale czy powinna? Mogła to ścierpieć w sobie i nie okazywać złości. Ale musimy pamiętać, że do tej pory była traktowana jak ktoś gorszy, nie dość, że była sługą do wszystkiego, a była dziewczynką i to sierotą, więc czemu los tak okrutnie ją traktował. Musiała walczyć o swoje, o przetrwanie, bo w tamtych czasach nie było łatwo młodej osobie samej sobie los wyznaczać. Była uzależniona od innych, co innego gdyby żyli rodzice, to zawsze by ją obronili, a tu była sama i żeby wytrzymać to wszystko, żyła iluzją, fantazją, która ukazywała jej, że świat jest bardziej przyjazny. Dopiero jak trafiła na Zielone Wzgórze, los zaczynał się do niej bardziej uśmiechać. Całe szczęście, że trafiła na Mateusza i Marylę, rodzeństwo które też było w jakimś stopniu mocno doświadczone przez los. Oboje żyli razem, ze swoimi rodzicami, którzy dość surowo ich mniemam wychowywali. Potem po ich śmierci zostali sami. Mateusz był nieśmiały, nie ożenił się, a Maryla trochę dumna i surowa, odrzucając starającego się kawalera, bo się pokłócili i ona mu nie przebaczyła jak miała okazję. To w tej sytuacji całą swoją miłość przelali na Anię. Ania  fakt, była wybuchowa, ale zarazem ujmująca i dlatego wybaczamy jej trochę kłótliwe usposobienie. To może i my jesteśmy trochę do niej podobni, ciągle szukamy może akceptacji i miłości i nie zawsze ją w życiu znajdujemy. Bo prawdziwa miłość jest przelotna, szybko umyka. Przyjaźń to zrozumienie i pomoc. I dlatego lubię historię Ani, ona mi pokazuje, że warto szukać miłości i bratnich dusz, bo  ciężko by było żyć bez nadziei na ich spotkanie.

 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz