środa, 18 maja 2022

Opowieści z Avonlea - Każdy swoim językiem

          No rzadko zdarza mi się popłakać przy czytaniu książki,... choć zdarzało mi się to już nie raz. Ostatnie wydarzenia w świecie nie zachęcają do optymizmu, pandemia, wojna na Ukrainie... tak więc chętnie sięgnąłem po lekturę mojej ulubionej pisarki L.M.Montgomery. Tym razem skusiłem się na czytanie opowiadań autorki.

   "Opowieści z Avonlea" to bardzo sympatyczne krótkie opowiadania, więc można mieć ucztę z klimatu "Ania z Zielonego Wzgórza". Opowiadanie "Każdy własnym językiem" to bardzo klimatyczne opowiadanie z nutą tragizmu i optymizmu. Na początku to nawet się buntowałem jak pastor może zabronić swojemu wnukowi grać na skrzypcach, gdy ten tak pięknie na nich gra. Nie rozumiałem intencji owego pastora, czemu krzywdzi dziecko i to swojego wnuka. Chciał aby ono zostało w przyszłości też pastorem i granie muzyki to według niego szatański wymysł. No nie tak się nie postępuje z utalentowanym dzieckiem, ... raczej pozwala mu się na rozwinięcie talentu, ale... ale pastor miał swoje racje. Akcja opowiadania tak się układa, że powoli poznajemy historię Feliksa i zaczynamy rozumieć postawę pastora Stefana Leonarda. Ale chłopiec tak grał na tych skrzypcach, że ...tu cytat  innego bohatera opowiadania starego Abla: "Ten chłopiec wdziera się w dusze innych ludzi i wygrywa to, co w nich widzi!" No nie nie mogę do końca Wam opowiedzieć tego opowiadania, zachęcam do przeczytania samemu, a zobaczycie dlaczego potem płakałem... / L.M.Montgomery: Opowieści z Avonlea wyd. Nasza Księgarnia 1993 przekład Ewa Fiszer/





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz