Gdy mamy wielką troskę na sercu i nie możemy nic jej zaradzić, często doznajemy wielkiego ciężaru i smutku, i trudno jest nam to unieść. Tak czuła się Ania, kiedy powróciła z Marylą do domu od pani Spencer. Choć zajaśniała na horyzoncie nadzieja, że może jednak Ania pozostanie na Zielonym Wzgórzu, to jednak nie była tego pewna. Maryla choć podjęła już taką decyzje razem z Mateuszem, to jednak od razu tego Ani nie powiedziała. Ta całe pół następnego dnia chodziła bardzo skwaszona i dygotała z przejęcia co się wydarzy? Wreszcie nie wytrzymała i zapytała wprost Marylę jaka jest jej decyzja odnośnie pozostania na Zielonym Wzgórzu? Kiedy Maryla jej oznajmiła, że tak...Ania się rozpłakała. Nagromadzone w niej emocje wybuchły. Była szczęśliwa i radosna, choć łzy pojawiły się na policzkach. Doznała ulgi, że to o czym marzy się spełnia. Co za ciężkie było to dla niej przeżycie, które teraz się wyzwoliło i dało nieopisane poczucie ulgi, że warto było czekać... bo los się wreszcie zlitował dla niej. Rozmawiając potem jeszcze z Marylą i upewniając się, że to prawda, opowiedziała jej o jeszcze jednym pragnieniu, aby znaleźć przyjaciółkę od serca, i kiedy Maryla jej nadmieniła, że owszem jest taka szansa w postaci Diany z sąsiedztwa ze Sosnowego Wzgórza, Ania doznała całkowitego oczarowania. Opowiedziała Maryli o poprzednich swoich przyjaciółkach ale... ze szyby biblioteki "Kasiuni" i "Violetcie", to teraz mogła liczyć na prawdziwą przyjaciółkę. Jej świat imaginacji przyniósł efekt, pragnienia się zaczęły sprawdzać i mogła już się uspokoić i kiedy przeglądała się potem w lustereczku, powiedziała do swego odbicia...jestem Anią z Zielonego Wzgórza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz